niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 3

Czułam jak ktoś bije mnie leciutko po twarzy był to anestezjolog, który wybudzał mnie z narkozy. Gdy powoli otwierałam powieki, momentalnie zrobiło mi się strasznie jasno przed oczyma. Moje źrenice zmalały do zera, jakbym próbowała wszystkich narkotyków świata. Zamknęłam oczy i widziałam już tylko ciemność, to było znacznie lepsze dla moich oczu.
- Nie otwieraj teraz powiek. - powiedział lekarz stojący obok mojego łóżka. Musiał mi to teraz mówić, gdy już przekonałam się tego na własnej skórze? Miał szybkie wyczucie czasu. - Możesz teraz czuć małe bóle głowy. - Oznajmił. Świetnie, nic nie widzę jeszcze ma mnie boleć głowa...
Ciągle narzekałam, nawet nie cieszyłam się tym, że będę mogła normalnie żyć. Bez żadnego niepokoju, ale czy na pewno? Do tej pory zastanawiało mnie skąd moja matka miała pieniądze na tak drogą operacje. To pytanie nurtowało mnie przez następne kilka minut. Zostałam przywieziona na sale, na której miałam czekać aż wszystko będzie dobrze po operacji. 

***
 Leżałam na sali w szpitalu już cztery dni. Nic się tutaj nie działo, tylko co chwile przychodził lekarz albo pielęgniarka, żeby zapytać jak się czuje, albo przynieść mi kolejną dawkę leków do połknięcia. Czas tam wlókł się niemiłosiernie długo. Gdy w pewnej chwili usłyszałam jak ktoś łapie za klamkę i otwiera drzwi. Z nadzieją w oczach wpatrywałam się w nie. Myślałam, że może to być moja matka albo Clary, jak na złość myliłam się. Wszedł jakiś chłopak, pomyślałam, że to pomyłka i przyszedł do kogoś innego. Rozejrzałam się po sali i zorientowałam się, że leże tutaj sama. Chłopak pewnym krokiem podszedł do mojego łóżka i złapał mnie za nadgarstek. Ścisnął mocniej mój nadgarstek, aż w pewnym momencie poczułam ból.
- Kim Ty do cholery jesteś? - Spojrzałam się na chłopaka stojącego przy mnie, wydawał mi się bardzo znajomy. Tak to był ten sam chłopak, który mnie zaczepił w parku, ale to nie był Simon tylko to był jego kolega. 
- Spokojnie, nic Ci nie chcę zrobić. Tylko uważaj na swoich najbliższych Simon jest wściekły. Uważaj również na siebie. - Po wypowiedzeniu tych słów chłopak od razu opuścił salę. O co mu chodziło? Jakim prawem Simon ma być wściekły na mnie lub na moich najbliższych? W tym momencie nie liczyło się dla mnie moje zdrowie tylko moi najbliżsi, chciałam aby byli bezpieczni i nic im się nie stało. W mojej głowie, były ciągle jego słowa "Spokojnie, nic Ci nie chcę zrobić. Tylko uważaj na swoich najbliższych Simon jest wściekły. Uważaj również na siebie." 
W pewnej chwili wszedł do sali lekarz, który się mną "opiekował" podczas, gdy nie wyzdrowieje.
- Doktorze, ile jeszcze będę tu musiała być? - Spojrzałam się na niego ze łzami w oczach. Powstrzymywałam się od tego, aby moje łzy nie znalazły się na moich policzkach.
- To zależy od Twojego zdrowia, Panno Rose. - Odparł.
- Czuję się bardzo dobrze, nie mam żadnych bólów głowy. - Przekonywałam lekarza, aby jak najszybciej stąd wyjść i zobaczyć czy nic nie jest mojej matce i Clary.
- Musimy Ci zrobić badania, gdy będą one pozytywne, wtedy będziesz mogła opuścić nasz szpital. - Zarzucił wzrokiem na moją twarz i przyglądał mi się.
- Nie można jakoś tego przyśpieszyć? - Odwróciłam wzrok z jego oczu. Nie chciałam aby widział, że mam łzy w oczach.
- Spokojnie, za chwile masz te badania, właśnie dlatego przyszedłem tutaj aby Ci o tym powiedzieć! - Zaśmiał się cicho pod nosem. Na całe szczęście będę mogła już się stąd wyrwać, nie chciało mi się siedzieć w tym szpitalu. Wszystko było tu takie ponure, kafelki na ścianach były koloru zgniłej zieleni, a kafelki na podłodze były białe. Nie miałam najmniejszej ochoty aby zostać tu jeszcze jeden dzień dłużej. Modliłam się o to aby wyniki wyszły dobrze. Lekarz wziął mnie za rękę i kazał mi usiąść na wózku inwalidzkim. Zawiózł mnie do sali gdzie miałam mieć badania.

 ***

Cholera, znowu wszystko nie tak! Zawsze ja muszę mieć pecha. Badania wyszły negatywnie, okazało się ze mam niedobór czegoś tam w organizmie bla bla bla...Nie chciało mi się już słuchać tych lekarzy. Czułam się bardzo dobrze, nie miałam żadnych zawrotów, ani bóli. Leżałam w łóżku i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, postanowiłam, że pójdę do toalety przemyć twarz i ogólnie się jakoś ogarnąć. Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi, otworzyłam je i rozejrzałam się po korytarzu. Wszędzie panowała pustka, nikogo nie było, co mnie zdziwiło. Zawsze na takich korytarzach czekają bliscy. Poszłam wzdłuż korytarza i weszłam do drzwi, które były oznaczone naklejką "WC". Podeszłam do lustra, gdzie znajdywały się również umywalki. Schyliłam się i odkręciłam wodę z kranu. Przemyłam twarz i wyprostowałam się. W odbiciu lustra zobaczyłam Simona i tego chłopaka, który był dzisiaj u mnie.
- Cześć księżniczko! - Powiedział to z wielką pewnością siebie i z chytrym uśmiechem na twarzy.
- Czego wy ode mnie chcecie? - Odwróciłam się w ich stronę, stojąc plecami do lustra. Wpatrywałam się w twarz jego kolegi, wyczytałam z jego miny, że on wcale nie chce tu być i nie chce mi nic robić. A może się myliłam? Może on był takim samym człowiekiem jak Simon?
- Nono twoja mamusia ma u nas niezły dług... - Podszedł do mnie powolnym krokiem. Nawet się nie obejrzałam a dzieliły nas już milimetry.
- Ile zaciągnęła od was tego długu? - Stałam zdezorientowana, gdy w końcu poczułam dotyk dłoni na swoich plecach. Po tym geście Simon'a, przeszedł mnie dreszcz.
- A jak myślisz, ile warte jest twoje życie? - Teraz wszystko zaczęło układać się w całość. Moja matka pożyczyła od nich pieniądze na moja operacje. Tylko po co? Od jakieś mafii. Lepiej już by było wziąć jakiś kredyt. Z moich przemyśleń wyrwał mnie ból. Odwróciłam się do lustra i zauważyłam na moim poliku ślad odciśniętej ręki. On mnie uderzył. Nie mogłam w to uwierzyć, nie wiedziałam, że posunie się tak daleko, aż do tego stopnia żeby uderzyć dziewczynę.
- Simon, zwariowałeś? To jest dziewczyna. - Odezwał się w końcu jego kolega.
- Oh Justin przestań, ona wisi nam pieniądze. - Machnął pobłażliwie ręką i wyszedł. "Justin". Już wiem jak ma na imię jego towarzysz.
Zsunęłam się plecami po ścianie, siadając na zimnej kafelkowej podłodze. Justin podszedł do mnie.
- Nic Ci nie jest? - Spojrzał się na mnie, a ja w tym samym momencie na niego. W jego oczach widziałam troskę, jakby naprawdę przejął się tym co przed chwilą się wydarzyło.
- Serio Cię to obchodzi? Czy ty może też chcesz mnie uderzyć? - Spojrzałam na niego z pobłażliwym wzrokiem.
- Chodź odprowadzę Cię do Twojej sali. - Podał mi rękę, dzięki czemu ułatwił mi wstanie. Objął mnie ręką w talii i prowadził do sali. Weszliśmy do niej i podeszliśmy do mojego łóżka. usiadłam na nim a obok mnie Justin.
- Czemu? - Spojrzałam się na niego.
- Co czemu? - Również się na mnie spojrzał, z zawstydzenia odwróciłam głowę i wlepiłam wzrok w szafeczkę, która stałą przy szpitalnym łóżku.
- Czemu mi pomogłeś?
- Nienawidzę patrzeć jak ktoś bije dziewczynę! - Odparł ze złością w oczach.
Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, nie wiedziałam czy mam mu dziękować za to co zrobił. Wiedziałam jedno byłam mu wdzięczna, nie wiem sama czy gdyby Justin się nie wtrącił Simon by mnie nie uderzył drugi raz. Bez słowa chłopak wstał i opuścił salę na której się znajdowałam. Wydawał się dosyć przyjemną osobą nie to co Simon. To były całkowite przeciwieństwa. Justin - Troskliwy, miły i opiekuńczy, Simon - Oschły, agresywny i bezczelny. W ogóle do siebie nie pasowali, jako towarzysze, ale jak to mówią przeciwieństwa się przyciągają.
 ____________________________________
Cześć misie. Tak już na wstępie, wiem, że rozdział jest bardzo krótki ale starałam się, przepraszam nie miałam weny. Następny rozdział będzie w uj długi :)

10 komentarzy:

  1. bardzo fajnie piszecie dziewczyny czekam an nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wcale nie jest krótki przestań, jest genialny, świetnie się go czyta, czekam z niecierpliwością na nową notkę skoro będzie tak w uj długa, super, nie przestawaj misia ♡ / impossible-and-yet.blogspot.com / @drewxsh

    OdpowiedzUsuń
  3. genialny rozdział:)) czekam na następny:))) @ilysm_jb_smg

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawa fabuła powiem Ci :)
    na prawdę, piszecie bardzo fajnie ;3
    nie zniechęcajcie się szybko! x
    pozdrawiam.
    heartbeat-lullaby.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział! Naprawdę zapowiada się ciekawie!
    Mam nadzieje ,że po kilku rozdziałach nie przestaniecie pisać :(
    Hmm Nigdy nie czytałam takiej fabuły mogę powiedzieć iż bardzo się wkręciłam tymi 3 rozdziałami.Mam do Was pytanie? Informujecie może na twitterze? Bardzo prosiłabym o informowanie mnie @SwaglandJB
    Czekam na następny :) + Bardzo bym prosiła o usunięcie "przepisz kod z obrazka"

    OdpowiedzUsuń
  6. zajebiste jak zwykle nic dodać nic ująć hehheheeh <3

    OdpowiedzUsuń
  7. super,świetny,zajebisty rozdział
    Ciekawi mnie to ile ma długu...Na pewno dowiemy się wkrótce!
    Powoli się rozkręca

    OdpowiedzUsuń
  8. Komentarz miał się pojawić wczoraj, ale nie miałam czasu:) rozdział świetny i fabuła też :)
    Możesz mnie dodać do informujących i czekam na następny:)

    +zapraszam do mnie<3

    @maooho

    OdpowiedzUsuń
  9. These herbal teas are thought of among the many best teas to use in the battle against stomach acid.


    Here is my weblog stomach acid test beets ()

    OdpowiedzUsuń